Czy nie macie czasami wrażenia, że wasze kosmetyki zużywają się za szybko, a skóra jest obciążona? Wiem, dlaczego tak jest! Odpowiedzią jest mikrodozowanie, które świat kosmetyczny odkrył dopiero niedawno. To tzw. technika 13 kropek, dzięki której łatwiej znaleźć złoty środek w pielęgnacji skóry i ilości stosowanych kosmetyków.
O co w niej chodzi? Dlaczego może odmienić naszą pielęgnację? Tego wszystkiego dowiecie się z mojego wpisu. Zapraszam serdecznie 🙂
Jak dużo kosmetyków używasz?
To pytanie nie jest bezzasadne. Wzięło się ze statystyk, które pokazują, że bardzo często stan skóry pogarsza się pod wpływem kosmetyków stosowanych w nadmiarze. Jeszcze do niedawna ja sama nie trzymałam się zaleceń producentów – napisane było, żeby zastosować jedną porcję serum, a ja dozowałam pipetą 2 lub 3, bo myślałam, że wtedy zadziała lepiej.
To duży błąd, bo kondycja skóry naprawdę może pogorszyć się od kosmetyków, jeśli stosujemy ich za dużo. Zapchane pory skóry, uczucie tłustości i ciężko… to nie jest to, czego chcemy od pielęgnacji, prawda?
Mikrodozowanie – recepta na brak umiaru
W codziennej pielęgnacji bardzo ważny jest umiar. Sekretem tego, że jakieś rytuały pielęgnacyjne działają, są kosmetyki i półprodukty stosowane w odpowiednich ilościach. A w tym pomaga właśnie mikrodozowanie, a konkretnie technika 13 kropek, o której więcej poniżej.
Brzmi, jakbym pisała o jakichś laboratoryjnych procesach? Nic bardziej mylnego. Mikrodozowanie to sposób pielęgnacji opierający się na minimalizmie i oszczędności w ilości stosowanych produktów. A jeśli o minimalizm chodzi, to ja jestem za. Nie raz już się przekonałam, że moja skóra nie lubi wielu kosmetyków naraz.
Dlaczego stosowanie kosmetyków w mniejszych ilościach niż dotychczas ma sens? Eksperci potwierdzają, że ważniejsze od tego, ile kremu użyjemy, jest to, czy robimy to regularnie. Zalet jest jeszcze więcej.
Jakie są zalety mikrodozowania?
Wierzcie lub nie, ale mikrodozowanie ma wiele plusów. Dlaczego warto wprowadzić je do swojej pielęgnacji?
1. Przede wszystkim mikrodozowanie zmniejsza ryzyko pojawienia się niedoskonałości – nadmiar kremów, balsamów i olejów może zapychać skórę, a wtedy pojawiają się zaskórniki i wypryski. Jedną z częstszych przyczyn trądziku jest właśnie nieodpowiednia aplikacja (w nadmiarze).
2. Po drugie mikrodozowanie ogranicza podrażnienia i nadwrażliwość skóry, która może być spowodowana dużym nasyceniem składników aktywnych stosowanych w pielęgnacji. Mniejsze porcje, to mniej substancji, które mogłyby podrażniać i spokojniejsza skóra.
Mikrodozowanie w praktyce, czyli technika 13 kropek
Jak wprowadzić technikę mikrodozowania do swojej codziennej pielęgnacji? Na początek polecam pozbyć się tego nieprawdziwego przekonania, że „im więcej, tym lepiej”. W dbaniu o skórę to się w ogóle nie sprawdza.
Sprawdza się za to technika 13 kropek, czyli najłatwiejszy sposób na ogarnięcie mikrodozowania. Opracowała ją brytyjska dermatolog. W praktyce wygląda to tak, że zamiast rozcierać porcję kremu na twarzy, aplikujemy go punktowo na twarz – w ten sposób zmniejszamy ilość stosowanego kosmetyku, bo możemy użyć mniej produktu, rozprowadzając go wygodnie po każdym zakątku twarzy.
Technika 13 kropek. Gdzie je stawiać?
No dobrze, mamy jakąś technikę, wiemy o kropkach na twarzy… ale dlaczego ma być ich akurat 13 i gdzie je właściwie stawiać? Już wyjaśniam. Otóż mikrodozowanie techniką 13 kropek polega na tym, że krem lub serum nakładamy palcami punktowo w określonych miejscach:
- pierwsze trzy kropki na czole (po lewej, po prawej i na środku),
- trzy kolejne kropki wzdłuż obu kości policzkowych (razem 9),
- dwie zostawiamy na brodzie (nieco po lewej i prawej),
- ostatnie dwie po obu stronach nosa (po lewej i po prawej).
Potem wystarczy już tylko delikatnie rozetrzeć krem lub serum po twarzy, wykonując przy okazji mikromasaż. Do produktów do makijażu (ja przez długi czas nieświadomie stosowałam technikę 13 kropek do nakładania fluidu) można używać pędzla typu flat top lub beauty blendera.
Zostaw komentarz